Przejdź do głównej zawartości

Posty

Droga powrotna. #Camino18

Kiedy wyruszasz na Camino to oczywiste jest, że wyruszasz w Drogę. Jednak prawda ta jest mniej oczywista, kiedy wracasz. W moim przypadku nie dało się tego nie zauważyć. Powrót był wyruszeniem w Drogę. Zaczęło się niewinnie a jednak spektakularnie. Wracając chciałam "zahaczyć" o Nancy i odwiedzić przyjaciół. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu (zresztą nie tylko mojemu) znalazłam bezpośrednie połączenie z Santiago do Nancy. Czy to nie jest niesamowite? Jeden przewoźnik oferował dokładnie taki przejazd jaki był mi potrzebny i to dokładnie w dniu, kiedy myślałam o wyruszeniu. Czwartek - tylko w czwartek funkcjonowało to połączenie. Byłam tym tak zaskoczona, że sprawdzałam to kilkanaście razy. Moje zaskoczenie rosło później z chwili na chwilę. Najpierw podjechała na dworzec mały bus. Następnie bus wysadził nas w restauracji a kierowca każdemu wręczył voucher na obiad. Później zawierałam ciekawe znajomości, czekając na przeładowania w autobusach. W tym wszystkim nie mogłam oprzeć si
Najnowsze posty

Mały Nazaret jak stół przy kościele w Hiszpanii. #Camino17

Długo się zastanawiałam, czy ten wpis ma powstać i jak ma powstać. Wydawało mi się, że żeby jasno i klarowanie opowiedzieć tą historię, trzeba by opowiedzieć tak wiele... Trzeba by opowiedzieć o Małym Nazarecie.... A czy już jest o czym opowiadać? To pytanie, chyba najbardziej mi samej, pokazuje, jak wciąż trudno uwierzyć mi w wezwanie...... Ale o tym innym razem ;) Najkrócej mówiąc (na potrzeby tej chwili) Mały Nazaret to Droga, o której Dobry Bóg powiedział mi kilka lat temu. Odkąd odpowiadając na Jego wezwanie wyruszyłam, pytam się Go, pytając o Mały Nazaret: jak, gdzie i kiedy. I słucham..... Takim słuchaniem było też moje Camino. Dziś chcę opowiedzieć, co o Małym Nazarecie usłyszałam. MAŁY NAZARET MA BYĆ JAK STÓŁ. A konkretnie jak stół przy kościołach w Hiszpanii. Kiedy mijałam różne hiszpańskie miasteczka (raczej mniejsze, niż większe) zachwycał mnie pomysł, że przy każdym kościele jest stół. Tworzył on takie miejsce, taką przestrzeń na spotkanie. Na początku myślałam, że to

Powiedział: "Ruszaj. To dopiero początek.". #Camino16

Pamiętam ten moment bardzo wyraźnie. A za każdym razem, kiedy go wspominam odczuwam go na nowo. Kiedy weszłam do Katedry i usiadłam na przeciwko figury św. Jakuba Apostoła, wzruszenie ogarnęło mnie całą. W mojej Drodze nie chodziło o to miejsce. Dlatego też nie ustawiłam się w długiej kolejce przytulających figurę. Jakoś tak zamiast tego wolałam pobyć w ciszy. Nie mam i nigdy nie miałam specjalnego nabożeństwa do św. Jakuba (chociaż próbowałam nadać mojemu Camino głębszy sens odwołując się do tego, że Jakub był bratem Jezusa). I mimo, że dokładnie wiedziałam o tym przed wyruszeniem, to właśnie tam u celu wędrówki zrozumiałam całą sobą, że TO DROGA JEST CELEM, zarówno na Camino, jak i po za nim. "Ruszaj. To dopiero początek......". Usłyszałam te słowa tak wyraźnie, że nie potrafię o nich zapomnieć. Tym, bardziej, że totalnie się ich nie spodziewałam. Uporządkowały one całe moje wtedy i porządkują cale dziś, chociaż przyznaję, są nie łatwym wezwaniem. Droga, której doświadc

Kilka słów o Opatrzności... #Camino15

Droga bez wątpienia jest czasem obfitującym w cuda. Na mojej Drodze zdarzały się te całkiem spore i sporo było tych zupełnie drobnych. Kiedyś ktoś przy jakieś okazji składając mi życzenia, życzył abym przestała potrzebować dowodów od Pana Boga. Na początku z pokorą i lekkim przytaknięciem przyjęłam te słowa. Później jednak zrozumiałam, że to jest mój "sposób" w relacji z Nim. Zawsze pokazywał mi ważne rzeczy DRUKOWANYMI literami i niech tak zostanie.😊 Mogłabym też w dużej bojaźni napisać o tym jak ważne jest dostrzeganie Jego Obecności w codziennych, małych rzeczach. Jednak myślę sobie (może nie zbyt pobożnie): "Chrzanić to". Moim zdaniem zarówno zauważanie małych znaków Jego Opatrzności, jak i dużych jest tak samo ważne. On sam najlepiej wie co jest nam potrzebne i to nam daje. I nie karci nas przy tym czymś w stylu: "No daje ci taki duży znak bo go potrzebujesz ale tak naprawdę chce, żebyś w końcu nauczył się dostrzegać małe znaki.". No nie. To nie t

Pożegnanie z Oceanem czyli mały "psikus" Pana Boga. #Camino14

Ocean. Ocean. Ocean. Kiedy wybierałam trasę caminową najważniejszy był dla mnie właśnie Ocean. (Dlaczego był taki ważny może innym razem.) Nie sprawdzałam zbyt wielu rzeczy na temat Camino (dlatego też wiele mnie po drodze zaskakiwało), jednak to, żeby to była trasa przy Oceanie było dla mnie najważniejsze. Niektórzy mówią, że przecież na del norte idzie się dużo asfaltem i tego Oceanu jest mało. No nie wiem... może ja szłam inną trasą ;) Kiedy po trzech tygodniach wędrówki z mnóstwem przygód, przyszedł czas, żeby zacząć "schodzić w głąb lądu", postanowiłam pożegnać się z Oceanem. I tu Pan Bóg zrobił mi przedziwnego "psikusa". Nigdy, naprawdę nigdy nie spodziewałabym się, że to będzie tak wyglądać. Dotarłam do miasteczka Ribadeo, które było ostatnim punktem przy Oceanie na szlaku. Był to czas zdrowotnej przygody, kiedy próbowałam nabrać sił żywiąc się gorzką czekoladą i herbatą. Dlatego też zdarzały się momenty, kiedy musiałam ograniczyć podróż na nogach do m

Wyruszyć #MojaHistoria1

Kiedy słuchałam słów Papieża Franciszka o tym, że trzeba wstać z kanapy, nie spodziewałam się tak dużej dosłowności ich w moim życiu. Jednak to właśnie wsłuchując się w te słowa prosiłam Boga o wyraźny znak. I taki dostałam..... Pamięta, jak dziś chłopka, który podzedł do mnie po Eucharystii w czasie ŚDM w Krakowie. Pamiętam jego słowa, że może będę się z niego śmiać ale Duch Święty posłał go do mnie. Pamiętam, jak spojrzałam mu prosto w oczy mówiąc: "Nie będę się śmiać. Wierzę w Ducha Świętego.". I usłyszałam wezwanie. Wezwanie tak mocne, że nie potrafiłam nie wyruszyć..... Duch Święty ma w sobie coś takiego, że jak działa to po całości.... i totalnie nie przewidywalnie... Ale spokojnie nie zrobi niczego wbrew naszej woli, a przede wszystkim, wszystko co robi jest dla nas dobre. Dziś zmagam się z Drogą. Hm.... może "zmagam się" to nie zbyt odpowiednie słowo.... jest takie "ciężkie"... Ale nie znam innego bardziej odpowiedniego. Na czym to polega? Idę i

Czas wracać czyli różne etapy Drogi. #Camino13

Droga, jak to droga miała swoje etapy. Jednak w tym wypadku nie były to tylko etapy zewnętrzne ale i wewnętrzne. Najpierw był etap wielkiego lęku. Później radości w zaufaniu. Czyli czas, kiedy niepewność tego co mnie spotka, zamieniła się z lęku w zaufanie. Kiedy nie wiedziałam gdzie będę spać, jak będą wyglądać kolejne kilometry i wiedziałam, że muszę wybrać - albo się stresuję i boję albo ufam.  Następny etap, to etap wolności.Ten był chyba najpiękniejszy. Gdzieś w między czasie był też etap zmęczenia ciągłą zmianą. A po tych wszystkich etapach nadszedł etap "czas wracać". Każdy z tych etapów charakteryzował się jakąś zmianą we mnie. Coś pękało. Coś się rozwiązywało. Coś puszczało. W tym czasie Dobry Bóg "zrobił" we mnie tak dużo, że chyba nie jestem w stanie tego wszystkiego opisać. I dobrze pamiętam ten moment, kiedy siedziałam na ławce przy plaży. Próbowała coś zjeść (bo był to czas kiedy głównie piłam gorzką herbatę i ewentualnie jadłam ciemną czekoladę) i

Cisza.

Próbowałeś kiedyś ciszy? Jakiś czas temu ktoś pokazywał mi słuchawki z funkcją całkowitego wyciszenia. Idziesz sobie przez taką Kaponierę w Poznaniu albo Marszałkowską w Warszawie (na innych miastach się nie znam 😋) i słyszysz ciszę. Ciekawe.... wszystko dookoła ciebie pędzi a w uszach zero dźwięku z zewnątrz... wtedy pozostają dźwięki ze środka a jest ich całkiem sporo (i wcale nie myślę tu o rewolucjach żołądkowych 😄) Jest też inna cisza. Cisza która może istnieć przy okolicznościach koszenia trawy u sąsiadów (najgorzej o 7 rano w sobotę 😕) albo bawiących się na placu zabawach dzieciach. Taka cisza kiedy spotykasz się w środku i z sobą i z Nim. Idealnie jest kiedy cisza z ciszą mogą zaistnieć razem. Mam wtedy wrażenie trwania jakby w innej czasoprzestrzeni 😇. Uczę się ciszy. Jednej i drugiej. Mam wrażenie, że obie są podobnie nie łatwe do przyswojenia. Jednak kiedy uda mi  się spotkać je obie chciałabym żeby trwały wiecznie. Uczę się ciszy a mądrzejsi ode mnie m

Cud życia.

Kiedy rano budzi mnie delikatnie promień słońca.... Kiedy wsłuchując się w ciszę za oknem moje uszy rozpieszczają ptasie pogaduszki.... Kiedy popijam na tarasie świeżą kawę a wiatr otula mnie swoim ciepłem... Kiedy....  Zachwycam się Bożym pięknem. Nie mogę przestać Mu dziękować za to że mnie tak hojnie obdarowuje. Czuje się jakbym co dzień miała urodziny a mój ukochany Tata od rana podsuwał mi wciąż nowe prezenty (bo nawet jeśli one co dziennie wyglądają tak samo to ja nie potrafię przestać się zachwycać :) ). To chyba taka łaska... inaczej nie wiem jak to wytłumaczyć. Wstaje i od samego rana ta wdzięczność rozsadza mi serce :) To fantastyczne uczucie (aż sama sobie go zazdroszczę ;) ). Ale najbardziej wzrusza mnie to że to wszystko jest za darmo.... za nic.... ja nic nie mogę zrobić żeby było tego więcej albo mniej... On po prostu mnie obdarowuje a ja staje, otwieram szeroko ręce i płonę szczęściem obdarowania... Taka Miłość, która nie jest większa kiedy staje si

Co teraz... Kilka słów o mnie i o Nim.

Kiedy kilka miesięcy temu sięgałam po tego bloga była to pewnego rodzaju ucieczka od zbyt wielu spraw. Coś czego nie muszę ale chcę. Coś na co być może nie wielu zwróci uwagę ale to coś jest tak moje, że nie ma to zupełnie znaczenia.  I chociaż wciąż nie czuję, że mam coś wielkiego do powiedzenia światu piszę...... :) Bo czy zawsze chodzi o wielkie Kiedy kilka miesięcy temu sięgałam po tego bloga była to pewnego rodzaju ucieczka od zbyt wielu spraw. Coś czego nie muszę ale chcę. Coś na co być może nie wielu zwróci uwagę ale to coś jest tak moje, że nie m Kiedy kilka miesięcy temu sięgałam po tego bloga była to pewnego rodzaju ucieczka od zbyt wielu spraw. Coś czego nie muszę ale chcę. Coś na co być może nie wielu zwróci uwagę ale to coś jest tak moje, że nie ma to zupełnie znaczenia.  I chociaż wciąż nie czuję, że mam coś wielkiego do powiedzenia światu piszę...... :) Bo czy zawsze chodzi o wielkie rzeczy...... Kiedy kilka miesięcy temu sięgałam po tego bloga była