Przejdź do głównej zawartości

Czas wracać czyli różne etapy Drogi. #Camino13

Droga, jak to droga miała swoje etapy. Jednak w tym wypadku nie były to tylko etapy zewnętrzne ale i wewnętrzne. Najpierw był etap wielkiego lęku. Później radości w zaufaniu. Czyli czas, kiedy niepewność tego co mnie spotka, zamieniła się z lęku w zaufanie. Kiedy nie wiedziałam gdzie będę spać, jak będą wyglądać kolejne kilometry i wiedziałam, że muszę wybrać - albo się stresuję i boję albo ufam.  Następny etap, to etap wolności.Ten był chyba najpiękniejszy. Gdzieś w między czasie był też etap zmęczenia ciągłą zmianą. A po tych wszystkich etapach nadszedł etap "czas wracać".

Każdy z tych etapów charakteryzował się jakąś zmianą we mnie. Coś pękało. Coś się rozwiązywało. Coś puszczało. W tym czasie Dobry Bóg "zrobił" we mnie tak dużo, że chyba nie jestem w stanie tego wszystkiego opisać. I dobrze pamiętam ten moment, kiedy siedziałam na ławce przy plaży. Próbowała coś zjeść (bo był to czas kiedy głównie piłam gorzką herbatę i ewentualnie jadłam ciemną czekoladę) i modliłam się chwilą. Wtedy przyszła ta myśl: czas wracać. I nie chodziło tu o zniechęcenie. Nie chodziło też o to, że teraz znajdę transport, zapakuję się i wyruszę do Polski. Chodziło o to, że wszystko co się zadziewało od tego momentu było wracaniem....

Od tego momentu byłam w Drodzę jeszcze prawie miesiąc. W "trybie powrotu" doszłam do Santiago a później przejechałam pół Europy. Jednak wszystko to, działo się układając moje Camino w jedną niesamowicie spójną całość.

Wracając nazwałam i posumowałam sobie to co już się dokonało. Zobaczyłam jak wiele lęków pokonałam. Od bardzo małych (jak przechodzenie przez most czy zbliżanie się do krawędzi skał) aż po dużo większe (jak nawiązywanie nowych kontaktów bez znajomości języka, łapanie stopa w środku niczego czy przekraczanie w sobie barier również tych mentalnych). Wacając, ucieszyłam się odpowiedziami na pytania stawianymi w Drodze. Zobaczyła do czego Pan wzywa mnie na dziś, na za chwilę i na zawsze. Pogadałam z Nim o wyzwaniach, które przede mną stawia i zgodziłam się na nie. Etap "czas wracać" był dla mnie najbardziej spokojnym etapem. Może to trochę, jak w fazie "dojrzałe życie". Kiedy widzisz co było, co jest dziś i z czym idziesz do przodu. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyruszyć #MojaHistoria1

Kiedy słuchałam słów Papieża Franciszka o tym, że trzeba wstać z kanapy, nie spodziewałam się tak dużej dosłowności ich w moim życiu. Jednak to właśnie wsłuchując się w te słowa prosiłam Boga o wyraźny znak. I taki dostałam..... Pamięta, jak dziś chłopka, który podzedł do mnie po Eucharystii w czasie ŚDM w Krakowie. Pamiętam jego słowa, że może będę się z niego śmiać ale Duch Święty posłał go do mnie. Pamiętam, jak spojrzałam mu prosto w oczy mówiąc: "Nie będę się śmiać. Wierzę w Ducha Świętego.". I usłyszałam wezwanie. Wezwanie tak mocne, że nie potrafiłam nie wyruszyć..... Duch Święty ma w sobie coś takiego, że jak działa to po całości.... i totalnie nie przewidywalnie... Ale spokojnie nie zrobi niczego wbrew naszej woli, a przede wszystkim, wszystko co robi jest dla nas dobre. Dziś zmagam się z Drogą. Hm.... może "zmagam się" to nie zbyt odpowiednie słowo.... jest takie "ciężkie"... Ale nie znam innego bardziej odpowiedniego. Na czym to polega? Idę i

Droga powrotna. #Camino18

Kiedy wyruszasz na Camino to oczywiste jest, że wyruszasz w Drogę. Jednak prawda ta jest mniej oczywista, kiedy wracasz. W moim przypadku nie dało się tego nie zauważyć. Powrót był wyruszeniem w Drogę. Zaczęło się niewinnie a jednak spektakularnie. Wracając chciałam "zahaczyć" o Nancy i odwiedzić przyjaciół. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu (zresztą nie tylko mojemu) znalazłam bezpośrednie połączenie z Santiago do Nancy. Czy to nie jest niesamowite? Jeden przewoźnik oferował dokładnie taki przejazd jaki był mi potrzebny i to dokładnie w dniu, kiedy myślałam o wyruszeniu. Czwartek - tylko w czwartek funkcjonowało to połączenie. Byłam tym tak zaskoczona, że sprawdzałam to kilkanaście razy. Moje zaskoczenie rosło później z chwili na chwilę. Najpierw podjechała na dworzec mały bus. Następnie bus wysadził nas w restauracji a kierowca każdemu wręczył voucher na obiad. Później zawierałam ciekawe znajomości, czekając na przeładowania w autobusach. W tym wszystkim nie mogłam oprzeć si

Początek #Camino2

Mówi się, że Drogę rozpoczynasz od progu własnego domu. Tak było i ze mną. Zamknęłam drzwi, przekręciłam klucz, schowałam go do nie używanej przez następne miesiące kieszeni. Od tego momentu nic już nie było takie samo.... Radość mieszała się ze strachem, euforia z przerażeniem, ciekawość z niepewnością. Mój pierwszy etap Poznań - Paryż. Z każdą sekundą oczekiwania na dworcu serce waliło mi co raz mocniej. Co tu dużo mówić ja po prostu "sikałam ze strachu". Ostatni raz za zachodnią granicą byłam dobrych 18 lat wstecz. Sama - nigdy. We Francji - nigdy. Bałam się wszystkiego: że się zgubię, że mój bagaż pojedzie w inną stronę niż ja, że autobus wysadzą terroryści, że mnie okradną, że..... była tego cała masa. Więcej niż połowa tych leków, to były rzeczy, które mogły się wydarzyć (no nie wiem) w 2%. Jednocześnie ten lęk był tak duży, że aż czułam go fizycznie. Tak miało być jeszcze przez kilka następnych dni. To był czas spotkania się z własnymi lękami. Czas przyznawania się d