Przejdź do głównej zawartości

Jak Bóg działa to po całości

Chociaż noc już późna się robi jak tu iść spać gdy Boża Dobroć dokoła się rozsypuje :) Niesamowitość Jego działania czasem w rzeczach drobnych a czasem w całkiem sporych jest dla mnie zawsze jednakowo zadziwiająco zdumiewająca. Ja mam wtedy taki odruch bezwarunkowy. WIELBIĘ 👼 A gdyby tego było mało to jeszcze Mama mówi: "Spokojnie. Ja się tu o wszystko troszczę" :)
No i po co się zamartwiasz, no po co :) Kiedy On się o wróble troszczy to co o Ciebie się nie zatroszczy. Serio tak myślisz.
I się troszczy a jak i to z rozmachem od razu :). Tak, żeby przypadkiem nie pomyślała że to tylko przypadek czy coś. Jak Dobry jest mój Bóg. Jak wielki jest mój Bóg.
Tak się tu unoszę i już lewituje prawie ale może bym napisała coś konkretnego :) Nie wiem czy potrafię w zwykłych słowach opisać niezwykłość Jego działania.
Zaczęło się od leniwej soboty z późnym, wyluzowanym śniadaniem, praniem w między czasie i małym sprzątankiem nagromadzonych bałaganów. / To sprzątanie to nie po to żeby zapchać czymś wolną sobotę. O nie. Wyzwalam się z tego. To sprzątanie to żeby mi było dobrze tu gdzie jestem. / Podczas sprzątania olśniło mnie że lodówka pusta a tu niedziela za pasem. Więc szybkie zakupy przed zamknięciem sklepu z myślą na ramieniu że czekam na odwiedziny a ja po biedronkach biegam :) No i oczywiście bo czemu nie. Ja przy kasie a gość pod drzwiami domu :) Więc pędem biegnę ale wychodząc z domu nie chciało mi się skarpetek zakładać więc buty obcierają a ja przecież nie mogę mieć teraz obtartych nóg. Jak to teraz, kiedy wyprawa za dni kilka ???? Nie zastanawiając się zdjęłam buty i tylko patrzyłam żeby w jakieś szkło po drodze nie wleźć. Udało się. Nogi całe. Spotkanie tak bardzo wyczekane tez całe :)
I tu sypią się Boże dary oj sypią. Tak jak to w moim życiu. Najwięcej Bożych darów sypię się przy kawie, herbacie i ciastkach. Jeśli o moje życie chodzi. Pan Bóg zdecydowanie tą formę woli niż te w kaplicznej wersji. Chociaż ja (nie powiem) lubię wersję kapliczne szczególnie tą z wystawieniem Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie tudzież wersje uwielbieniowo/gitarową/perkusyjną.
Co trzeba obgadane, co trzeba omodlone. Wsparcie jest. Mówię Bóg zapłać a po cichu proszę Boże uwolnij moje serce od trosk. Okazuję się że od dziś spokojnie mam za co wrócić i tu cud kolejny. Dobry człowiek się do mnie odzywa że jak i kiedy ruszam czy już wiem. I że ten człowiek dobry dobrocią Boga chętnie mi pomoże. Ja aż z wrażenia usiadłam, łzę wzruszenia przełknęłam i odruch bezwarunkowy się włączył. WIELBIĘ. I czego się jeszcze dowiaduję. A że to Matka Jasnogórska w kopii pielgrzymująca po ludzkich sercach tak je natycha. Tym bardziej WIELBIĘ. To Matka mojej drogi. Mojego pielgrzymowania. To Ona uczyła mnie drogi od 20 (o rany) !!!!!!! lat. (No jakby nie patrzeć 1998 - to lat 20).
Czy można dodać coś jeszcze...…
WIELBIĘ! WIELBIĘ! WIELBIĘ!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyruszyć #MojaHistoria1

Kiedy słuchałam słów Papieża Franciszka o tym, że trzeba wstać z kanapy, nie spodziewałam się tak dużej dosłowności ich w moim życiu. Jednak to właśnie wsłuchując się w te słowa prosiłam Boga o wyraźny znak. I taki dostałam..... Pamięta, jak dziś chłopka, który podzedł do mnie po Eucharystii w czasie ŚDM w Krakowie. Pamiętam jego słowa, że może będę się z niego śmiać ale Duch Święty posłał go do mnie. Pamiętam, jak spojrzałam mu prosto w oczy mówiąc: "Nie będę się śmiać. Wierzę w Ducha Świętego.". I usłyszałam wezwanie. Wezwanie tak mocne, że nie potrafiłam nie wyruszyć..... Duch Święty ma w sobie coś takiego, że jak działa to po całości.... i totalnie nie przewidywalnie... Ale spokojnie nie zrobi niczego wbrew naszej woli, a przede wszystkim, wszystko co robi jest dla nas dobre. Dziś zmagam się z Drogą. Hm.... może "zmagam się" to nie zbyt odpowiednie słowo.... jest takie "ciężkie"... Ale nie znam innego bardziej odpowiedniego. Na czym to polega? Idę i

Droga powrotna. #Camino18

Kiedy wyruszasz na Camino to oczywiste jest, że wyruszasz w Drogę. Jednak prawda ta jest mniej oczywista, kiedy wracasz. W moim przypadku nie dało się tego nie zauważyć. Powrót był wyruszeniem w Drogę. Zaczęło się niewinnie a jednak spektakularnie. Wracając chciałam "zahaczyć" o Nancy i odwiedzić przyjaciół. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu (zresztą nie tylko mojemu) znalazłam bezpośrednie połączenie z Santiago do Nancy. Czy to nie jest niesamowite? Jeden przewoźnik oferował dokładnie taki przejazd jaki był mi potrzebny i to dokładnie w dniu, kiedy myślałam o wyruszeniu. Czwartek - tylko w czwartek funkcjonowało to połączenie. Byłam tym tak zaskoczona, że sprawdzałam to kilkanaście razy. Moje zaskoczenie rosło później z chwili na chwilę. Najpierw podjechała na dworzec mały bus. Następnie bus wysadził nas w restauracji a kierowca każdemu wręczył voucher na obiad. Później zawierałam ciekawe znajomości, czekając na przeładowania w autobusach. W tym wszystkim nie mogłam oprzeć si

Początek #Camino2

Mówi się, że Drogę rozpoczynasz od progu własnego domu. Tak było i ze mną. Zamknęłam drzwi, przekręciłam klucz, schowałam go do nie używanej przez następne miesiące kieszeni. Od tego momentu nic już nie było takie samo.... Radość mieszała się ze strachem, euforia z przerażeniem, ciekawość z niepewnością. Mój pierwszy etap Poznań - Paryż. Z każdą sekundą oczekiwania na dworcu serce waliło mi co raz mocniej. Co tu dużo mówić ja po prostu "sikałam ze strachu". Ostatni raz za zachodnią granicą byłam dobrych 18 lat wstecz. Sama - nigdy. We Francji - nigdy. Bałam się wszystkiego: że się zgubię, że mój bagaż pojedzie w inną stronę niż ja, że autobus wysadzą terroryści, że mnie okradną, że..... była tego cała masa. Więcej niż połowa tych leków, to były rzeczy, które mogły się wydarzyć (no nie wiem) w 2%. Jednocześnie ten lęk był tak duży, że aż czułam go fizycznie. Tak miało być jeszcze przez kilka następnych dni. To był czas spotkania się z własnymi lękami. Czas przyznawania się d